Po tym walnięciu się w brzuch, małe zaczęło strasznie kopać.
-Vane, zaprowadź mnie natychmiast do Lolity i to teraz! -Wrzasnęłam pełna bólu.
-Dobrze.-Vane był nieco przerażony, pomógł mi wstać i zaprowadził do Lolity.
-Vane, wyjdź się przewietrzyć .- Powiedziała Lolita.
-Co się stało Tornado?-Lolita odezwała się patrząc na mnie.
-Uderzyłam się w brzuch i zaczęło kopać.-Powiedziałam do Lolity przerażona, bałam się o szczeniaki.
Po całym badaniu....
- Już po wszystkim, idź i się nie martw nie długo twój problem minie. - Powiedziała do mnie Lolita.
- Jak to? Naprawdę? O jej! -Wrzasnęłam pełna zachwytu, wiedząc o co chodzi Lolicie.
Wróciłam z Vane'm do jaskini.
-Vane, mam ci coś ważnego do powiedzenia.-Zaczęłam.
- Coś ci dolega?-Vane jak widać martwił się o mnie.
- Nie, Vane. Niedługo nie będzie my, tylko nas. Niedługo będzie na świecie to co się staramy.
- Uśmiechnęłam się.
- Jak to ? Już rozumiem, to po to zawołałaś mnie o pomoc. Za chwile zawyję z zachwytu! - Powiedział do mnie zadowolony Vane.
- Jeśli będą to dziewczynki to Rip, Ray i...Nicole. A jeśli chłopcy to wypadam z interesu. - Przytuliłam się do Vane'a.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz