czwartek, 1 maja 2014

Od Sarah cd. Lolita (poród)

Gdy wszystko dla dzieci było gotowe, po tym jak z Florence'm przez kilka dni przygotowywaliśmy legowisko, wiszący na sklepieniu jaskini hamak i obrabialiśmy skórę.
-Wszystko gotowe.- powiedziałam sama do siebie, bo Florence'a nie było. Usiadłam, trochę zdyszana, bo... Wsumie nie wiem czemu. Zdyszałam się i już. Po chwili mój oddech stał się gwałtowniejszy i pojawiły się skórcze. Wraz z oddechgem wydawałam ciche, przerywane, krótkie jęknięcia. Puki byłam w stanie chodzić, a jaskinia Lolity była blisko, wstałam i zaczęłam iść chwiejnym krokiem. Mój oddech wciąż przyśpieszał. Wreszcie znalazłam się w jej jaskini.
- Lolito, chyba się zaczęło.- powiedziałam, a wadera podeszła do mnie i podprowadziła do posłania. Kładąc się, jęknełam głośno, bo ból narastał.
- Spokojnie... Ale przygotuj się, poród to ciężka praca.
- Au! Chyba rozumiem.- wystękałam. Nagle ból ustąpił, a chwilę później powrócił ze zdwojoną siłą. Zaczęłam krzyczeć.
- Przyj!- wrzeszczała Lolita, przekrzykując mnie. Gdy zaczęłam przeć, ból znów zaczął narastać.
- Nie mogę!

 
                                                                     (Lolita?)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz