niedziela, 18 maja 2014

Od Ifus cd. Zeron

- Ugh... Mogłabym spróbować telepatii, ale siedząc w tej dziurze tylko wilki które są blisko mnie usłyszą. Z resztą, prawdopobnie nie znajdą nawet naszych ciał, gdy padniemy z głodu - powiedziałam i zaczęłam dotykać skrzydło- Dwa złamania zamknięte... Wyprostuję- powiedziałam sama do siebie.
- Co?- powiedział Zeron i podszedł bliżej. Teraz nasze nosy prawie się stykały.
- Nic... To tak... Z przyzwyczajenia- powiedziałam. Czułam, że się rumienię, ale nie wstydziłam się. W końcu byliśmy uwięzieni za jakimś wodospadem a ja miałam połamane skrzydło.
- Ach...- wyglądał na zakłopotanego. Teraz dopiero zdał sobie sprawę jak blisko mnie stoi i natychmiast się cofnął- Wybacz
- Nic się nie stało- powiedziałam i zapatrzyłam się w głąb jaskini, bo dopiero teraz zauważyłam, że dziura ciągnie się głębiej.- Szedłeś już tam?- zapytałam wskazując ziejącą czarną przestrzeń.
- Nie- powiedział i zapalił przed nami płomień. Ruszyliśmy dalej. Płomień rozświetlił ją ale nadal nie widać końca.
- Zeron... A jeśli stąd nie wyjdziemy?- nagle ogarnęły mnie wątpliwości- Jeśli tu zostaniemy i zdechniemy z głodu?

 
(Zeron?)



Od Zerona cd. Ifus

- Jezu, co ci się stało ?! - zapytałem, ledwo ukrywając strach.
- Szukałam cię i nagle wpadłam do tej jaskini. Zahaczyłam prawym skrzydłem o jakiś ostry kamień. - odpowiedziała mi Ifus, jakby nic takiego się nie stało. - Siedziałeś tu cały dzień ?
- Rano przyszedłem, żeby pomyśleć trochę w spokoju, z dala od innych, no i przez przypadek natknąłem się na tą dziurę. Chciałem sprawdzić co to jest, ale się poślizgnąłem i wpadłem tu do niej. Szukałem już wyjścia jakiegoś ale nic nie mogę znaleźć.
- Gdybym nie miała złamanego skrzydła poleciałabym do góry. Na pewno bym się wydostała, ale w tej sytuacji to niemożliwe. - odpowiedziała załamana Ifus.
- Spokojnie, może zaraz coś wymyślę.


(Ifus, dokończysz ?)

Od Ifus

Siedziałam na drzewie, patrząc na jaskinie. Wilki wchodziły i wychodziły, nie patrząc na mnie. W końcu postanowiłam... Zeron kiedyś zapytał mnie, czy chcę być jego dziewczyną. Powiedziałam wtedy, że nie jestem gotowa, ale teraz... Postanowiłam, że tak. Musiałam jeszcze tylko go znaleźć. Nigdzie nie było go widać, a i myślami nie mogłam go wyczuć aby z nim porozmawiać. Musiał być daleko, albo spał. Wleciałam z drzewa i poszłam do jego jaskini. Nie było go tam. Poszłam więc nad wodospad, z nadzieją, że tam go znajdę. Mówił że to jego ulubione miejsce. Tam też go nie było. Sięgnęłam do niego myślami.
"Zeron? Gdzie jesteś?"
"Ifus? Wpadłem gdzieś! Nie mogę wyjść, siedzę tam od pół dnia..."
"No ale gdzie ta dziura!?"
"Idź za wodospad. Tam jest jaskinia..."
Nie słuchałam już co do mnie mówił tylko pobiegłam do jaskini i zaczęłam wchodzić głębiej. Nagle moje łapy natrafiły na pustkę.
- Zeron?!? Jesteś tam!?!- zawołałam.
- Ifus!- nagle jakaś niewidzialna siła zaczęła ciągnąć mnie w dół. Opierałam się, ale w końcu wpadłam do dziury. Kiedy spadałam obiłam się o skały i walnęłam niefortunnie w skrzydło. Gdy byłam na dole, w słabiutkim, sączącym się z góry świetle dostrzegłam sylwetkę Zeron'a. Spróbowałam rozprostować skrzydła, ale prawe tak bolało.
- Zeron!- ucieszyłam się i podbiegłam do niego.

(Zeron?)



Od Autora

Dobre wieści !
Jak wiecie (albo nie wiecie) zajmuję się robieniem prezentacji na Howrse. Postanowiłam, że dla każdego członka watahy (oczywiście, jeśli chce) zrobię w prezencie taką prezentację za darmo. Więcej informacji znajdziecie na mojej stronie-prezentacja. Jeśli się zdecydujecie, wypełnijcie krótki formularz i wyślijcie go mi.

sobota, 17 maja 2014

Od Tornado (cz. 2)

...zauważyłam, że nie mam na szyi swojego amuletu .- Vane gdzie mój amulet ?- Zapytałam go. - Nie miałaś go dziś na szyi .- Odpowiedział Vane .- Vane, noszę go dzień i noc od kiedy go znalazłam więc nie mów mi że go dziś nie miałam .- Byłam zdenerwowana .- Sprawdź koło naszego legowiska .- Pobiegłam i zobaczyłam amulet i wtedy stało się coś dziwnego gdy zbliżałam amulet do kropli bardziej się świeciły na niebiesko .Zaryzykowałam i włożyłam kroplę do amuletu . Gdy miałam amulet na szyi, wyglądało to jak przemiana bo to była przemiana . Moje futro stało się niebiesko -białe , nie miałam już jednego ogona tylko trzy . Przeżyłam szok , wyglądałam jak moja matka Ripple .Wyszłam do Vane'a .-Vane !- Krzyknęłam . - Kim jesteś ?- Zaczął nieco jak głupi. - To ja Tornado .- Vane był w szoku .- Tornado czy ty ..- Urwałam mu .- Vane gdy zbliżałam krople do amuletu i go założyłam stało się to .- Pobiegłam do Krick'a - Krick , zobacz co się stało. - Przemiana . Tak wiem .- Wpadłam na świetny pomysł - Chodź przedstawie Cię Hatsumi . Uśmiechnął się - Ok- .....

czwartek, 15 maja 2014

Od Warren'a


Nagle wokół mnie zrobiło się jasno, zimno i strasznie. Nic nie widziałem, ale czułem mnóstwo zapachów. Niektóre strasznie mnie drażniły. Starałem się jak najszybciej wstać, ale ślizgałem się po podłodze. W końcu stanąłem, ale po przejściu kilku kroków uderzyłem w coś twardego. Próbowałem otworzyć oczy, ale na próżno. Zaczęły mnie boleć i piec, ależ jakim skutkiem! Otworzyłem je, ale pierwsze wrażenie było okropne. Jasne światło, nadmiar kolorów... Odwróciłam się i wpadłem na brata, który biegał już po jaskini. Mama leżała i ciężko dyszała, a koło niej stała jakaś wilczyca i coś do niej mówiła...

(Lolita? Sarah? Wind?)

Od Tornado (cz.1)

Był to zwykły dzień. Lecz, nie do końca początek był zwykły ale nikt tego nie wiedział co się stanie później , nawet wyrocznia. Hatsumi wysłała mnie na mały patrol terenu . Gdy szłam w stronę końca naszego terytorium , zobaczyłam watachę wilków znajomą watahę wilków .Wróciłam biegiem do jaskiń . -Hatsumi !- krzyknęłam - Co się stało , Tornado?- zapytała -Obca wataha wilków idzie w stronę jaskiń.- Hatsumi wyglądała.. Hm dziwnie. - Powiedz wilkom, żeby były w gotowości .- Wataha obcych weszła już na terytorium i wtedy wiedziałam kto stoi na ich czele -Krick!- zawołałam -Tornado , co ty tu robisz?- Wilk mnie poznał - No...- nie chciałam wyznać mu prawdy , wtedy podszedł do mnie Vane -Tornado..- Zaczął - Nie wtrącaj się - powiedziałam. Zaczęłam iść w stronę Krick'a - Tornado chodź z nami..- Spojrzałam na miny wilków i minę Vane'a .-Chodźmy - W połowie drogi Krick zatrzymał mnie i powiedział - Masz i wróć do nich - Mówiąc dał mi krople wody mojej matki .- Skąd? - Czułam się jakby wszystkie wspomnienia wróciły - Mama dała mi ją , gdy się zgubiłaś . Próbowałem Cię znaleźć i dać Ci ją.A teraz idź.- I poszłam . Gdy byłam już przy Vane zawyłam. A Krick odpowiedział .- Tornado , kto to był. - Vane miał minę poważną- Mój brat .- Przypomniałam sobie coś i wtedy.....

środa, 7 maja 2014

Od Tornado cd. Lolita

Dzisiaj poczułam się okropnie to znaczy bolało mnie wszystko nawet sierść. Watacha wybrała się na polowanie , zostałam tylko ja i Lolita .Mój ból stawał się coraz silniejszy .Ledwo doszłam do jaskini Lolity .
-Witaj Lolito- Mój głos brzmiał tak jak bym umierała. - Coś Ci dolega prawda? - Lolita od razu to zauważyła - Tak mogłabyś sprawdzić co mi dolega. - Zapytałam - Oczywiście, połóż się na legowisku...-

Po 15 minutach ...




                                                                (Lolita?)

czwartek, 1 maja 2014

Od Tornado cd. Vane

Uciekłam w znane mi miejsce , tam gdzie się pierwszy raz pokazałam. Siedziałam tam pół godziny. Vane był już w jaskini, wróciłam. Vane gadał o czymś z Florence. Zaczęłam wolno biec, zauważył mnie Florence, powiedział to Vane'owi. Zaczęłam szybciej biec, gdyż za mną był Vane. Złapał mnie i powiedział -Kocham cię , Tornado..- Bylo to szczere .Odpowiedziałam -Ja ciebie też- Nagle powiedział Vane i zaśmiał się - A ty będziesz ciocią - Uśmiechnęłam się - Ha ha ! Ja przynajmniej nie będę pomagać Florenco'wi polować - Vane zapytał - Jak to !? Nie będziesz?? - Odpowiedziałam -Nie , nie zmusisz mnie - Vane nagle powiedział przekonującym tonem - Oj zmuszę !- Nagle podszedł Florence - Pogodziliście się? - Przytuliłam się do Vane -Tak - Florence zaprosił nas do jaskini by pokazać nam "legowisko" ..




                                                                           (Vane?)

Od Sarah cd. Lolita (poród)

Gdy wszystko dla dzieci było gotowe, po tym jak z Florence'm przez kilka dni przygotowywaliśmy legowisko, wiszący na sklepieniu jaskini hamak i obrabialiśmy skórę.
-Wszystko gotowe.- powiedziałam sama do siebie, bo Florence'a nie było. Usiadłam, trochę zdyszana, bo... Wsumie nie wiem czemu. Zdyszałam się i już. Po chwili mój oddech stał się gwałtowniejszy i pojawiły się skórcze. Wraz z oddechgem wydawałam ciche, przerywane, krótkie jęknięcia. Puki byłam w stanie chodzić, a jaskinia Lolity była blisko, wstałam i zaczęłam iść chwiejnym krokiem. Mój oddech wciąż przyśpieszał. Wreszcie znalazłam się w jej jaskini.
- Lolito, chyba się zaczęło.- powiedziałam, a wadera podeszła do mnie i podprowadziła do posłania. Kładąc się, jęknełam głośno, bo ból narastał.
- Spokojnie... Ale przygotuj się, poród to ciężka praca.
- Au! Chyba rozumiem.- wystękałam. Nagle ból ustąpił, a chwilę później powrócił ze zdwojoną siłą. Zaczęłam krzyczeć.
- Przyj!- wrzeszczała Lolita, przekrzykując mnie. Gdy zaczęłam przeć, ból znów zaczął narastać.
- Nie mogę!

 
                                                                     (Lolita?)