niedziela, 29 czerwca 2014

Od Autora

Witajcie,
jak wiemy sa juz wakacje i w tym celu wyjechalam na 3 tygodnie do Szwecji. Niestety, nie mam tu polskiej klawiatury (i polskich znakow) na komputerze, wiec nie obrazcie sie jesli w moich tekstach beda bledy ortograficzne. Chcialabym rowniez prosic o pisanie wszystkich innych opowiadan poprawnie, czyli z interpunkcja i bez bledow ortograficznych (wczesniej ja je poprawialaqm, ale teraz nie mam jak).

Zycze milych i udanych wakacji, jesli bedziecie mieli czas to nie zapomnijcie przyslac mi kilka ciekawych opowiadan.

Od Ifus cd. Tornado, Zeron

Korzystając z okazji, uciekłam. Mama poleciała za mną. Gdy bylam już w mojej jaskini, wylądowała w niej.
- Nie sądziłam, że jesteś taka szybka- wydyszała.
- Tia....- węstchnęłam smutna, patrząc na wejście jaskini. Marzyłam, by wszedł tu mój roześmiany, miły Zeron. Żeby nic się nie stało... Żeby tego nie było. Wtuliłam się w mamę. Nie obchodziło mnie teraz już nic... Nagle na mamę od tyłu zaskoczył jakiś wilk. Wyglądał jak Florence, ale miał więcej blizn... Nie wiedziałam, że miał bliźniaka
- Zostaw ją!- szarpnęłam go zębami z całej siły. Zaczęliśmy walczyć, puki mama nie rzuciła się na niego. Odepchnął ją i... i zagryzł. Ogarnęła mnie furia. Skoczyłam na niego i uniosłam. Poleciałam nad przepaść, zaczęłam uderzać go w twarz wrzeszcząc mu rytmicznie w pysk.
- ZA- uderzenie- BIŁEŚ- uderzenie- MI- uderzenie- MATKĘ!!- puściłam go. Spadał z zadziwiającą prędkością, a potem usłyszałam głuche uderzenie o skały. Wróciłam do jaskini i wyprawiłam mamie szybki pogrzeb. Ciągle płakałam, po stracie Zerona, a teraz mamy, którą dopiero udało mi się znaleźć... Całą noc płakałam, a gdy nastał świt, poszłam do Zerona. W jego jaskini nie było nic, prócz ciała Eithana. Dobrze mu tak!- wypowiedziałam to na głos. Nagle dostałam olśnienia, i to tego złego... Skoro w jaskini nie było nikogo i niczego co należało do Zerona, to gdzie on był?- znowu się popłakałam. Gdzie był? Gdzie Zeron?
- Gdzie jesteś?- łkałam. Poszłam do Hatsumi.
- Widziałaś Zerona?- zapytałam ją, mając nadzieję, że zabrzmiałam lepiej niż mi się wydawało.
- Nie - powiedziała. Do końca dnia go szukałam, ale bez skutku.




(Zeron?)

sobota, 28 czerwca 2014

Od Tornado cd. Zeron , Ifus

Szłam spokojnie przez las, gdy nagle zobaczyłam wściekłego Zerona i zapłakaną Ifus. Jak najszybciej umiałam ugryzłam Zeron'a w łapę, a Ifus zatrzymałam.
-Co tu się dzieje!? - Krzyknęłam.
-Ona całowała się z jakimś obrzydliwym basiorem. - Powiedział Zeron.
-Ale to nie tak! - Krzyknęła Ifus, aż mi w uszach zagrzmiało.
-Wróćmy do tego miejsca z którego biegliście. Ok? - Dla bezpieczeństwa zmieniłam się w białego wilka (poprzedni wygląd).
-Który to był? - Zapytałam.
-Tamten. - Mruknął Zeron
-Ifus...-
-Możemy zostawić tą sprawę ? Chcę spędzić czas z córką. - Powiedziała jakaś wadera. Przypomniał mi się smutek, to że nie miałam rodziny...
-Zake'a! - Krzyknął wilk siedzący z tyłu, gdy z ciemności ukazał się biały basior
-Czy któraś z Was ma na imię Tornado? - Zapytał basior
-Nie mówcie, ż to ja, może chcą mnie zabić. - Wyszeptałam do Zerona i ifus.
-Nie.-Odpowiedziałam w tym samym czasie co Ifus.
-Ach...-Basior jak widać się martwił.
-A o co chodzi z tą Tornado? - Zapytałam z ciekawości.
-Dawno temu moja żona Ripple urodziła córkę.Ja i mój syn Krick walczyliśmy na wojnie z innymi. Radość nie trwała jak ją wygraliśmy, Tornado zaginęła. Szukaliśmy jej, ale na nic...-Odpowiedział basior.
-Co dalej? - Zapytał zaciekawiony Zeron.
-Tornado powróciła, ale nic nie znalazła, a ni rodziny a ni nikogo innego. Znalazła tylko amulet.Wędrując po świecie dołączyła do pewnej watahy. - Dokończyłam wyciągając z mojej gęstej sierści niebiesko-turkusowy amulet.
-T-Tornado? - Zapytał zdziwiony basior.
-Tak. - Powiedziałam z uśmiechem .



《Zeron , Ifus?》

wtorek, 24 czerwca 2014

Od Zerona cd. Ifus

Byłem wściekły. Miałem ochotę wyładować całą moją złość na kimś albo na czymś. Jak ona mogła tak beztrosko obmacywać tego wstrętnego basiora ?! Kim on w ogóle był ?!
- To nie tak ! - rozpaczliwie próbowała mi powiedzieć Ifus.
- Nie tak ?! A jak ?! Wszystko wskazuje na jedno i to samo. - krzyknąłem na waderę za złością. Nie miałem ochoty jej słuchać. - Nie odzywaj się do mnie, nie chodź za mną. Od tej pory nie
znamy się. - odpowiedziałem lekko już opanowany.
- Ale, Zeron...proszę cię....
- Nie....- powiedziałem i wybiegłem z groty. Pędziłem przez las, nie zatrzymując się. Kaleczyłem sobie łapy o ostre gałęzie krzaków, ale nie zważałem na ten ból. W tym momencie serce bardziej mnie bolało niż jakieś pokaleczone łapy.


(Ifus ?)

Od Ifus cd.

Wszystkie światła się zapaliły, zobaczyłam wielką salę, ale było w niej tylko kilka wilków. Większości nie poznałam, ale były tam Freeze, Blossom i mój dawny przyjaciel Eithan. Gdy puściłam mamę, Eith podbiegł do mnie i pocałował. Gdy wyrwałam się z jego uścisku, przed przepaścią, czyli po drugoej stronie stał.... Zeron. W jego oczach widziałam tak przeraźliwy smutek i wściekłość, jaki jeszcze nigdy u niego nie wystąpił. To było okropne. Dałam w twarz Eithanowi i pobiegłam za Zeronem.
- To nie tak! - krzyczałam przez łzy.

(Zeron?)

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Od Tornado cd. Vane

Vane, Vane, Vane! - Krzyczałam z radości. Basior ukazał mi się po kilku chwilach.
- Tornado, coś ci jest? - Zapytał mnie .
- Nie, nic mi nie jest. Ale musisz coś zobaczyć. - Zaprowadziłam swojego partnera do jaskini Lolity.Tam zostawiłam na chwilę szczeniaka.
-Vane.- Popatrzyłam na basiora.
- To jest nasz syn.-Vane był w szoku , to co powiedziałam.Sprawiło, że Vane był wesoły jak nigdy.
- Jak go nazwiemy ?-Zapytał mnie basior.
- Hm...A może Shadow? A w sumie to nie moja sprawa.Ty się tym martw. - Powiedziałam do Vane'a.....

(Vane ? Nareszcie mamy szczeniaka!)

Od Ifus

Gdy Hatsumi kazała nam iść do zamku, ja zostałam. Gdy Zeron zorientował się, że mnie nie ma, przybiegł.
- Ifus! Co ty wyprawiasz? Mieliśmy iść do ruin zamku!- krzyknął przyciszonym głosem.
- To idźcie. Ja nie zamierzam patrzeć, jak Krick morduje, a Hatsumi sprzecza się z Alfą watahy Florence'a- powiedziałam, ciągle siedząc do niego tyłem.- Ja będę w tym uczestniczyć
- Przestań Ifus!- pociągnął mnie za łapę. Instynktownie chciałam go ugryźć, ale powstrzymałam się, zanim wbiłam w niego kły.
- Przepraszam...- powiedziałam cicho i wzbiłam się w powietrze. Przeleciałam nad lasem, nad ruinami zamku, aż trafiłam do tej jaskini, w której razem z Krick'iem czytaliśmy przepowiednią. Weszłam tam bez problemu. Pamiętałam tą jaskinię bardzo dobrze, ale kiedyś na jej końcu było przejście. Zaraz... no tak! Przecież to można było otworzyć!
Wzbiłam się na tyle wysoko, aby moja głowa prawie uderzała o strop i odwróciłam się łapami do góry, wkładając je jednocześnie w cztery małe wgłębienia w suficie, a potem szybko powiedziałam:
- Poltocorpus!- w języku Fae znaczyło "Otwórz!". Przejście powoli zaczęło się otwierać, a ja wchodziłam coraz głębiej. W końcu schody się skończyły i dalej trzeba było lecieć. Szybko dostałam się na drugą stronę przepaści i wrzasnęłam:
- JEST TU KTO?- cisza. Upiorna cisza. Nagle z ciemności wyłoniła się strzała, która o mało mnie nie trafiła.
- Kim jesteś?- zapytał głos, widocznie wadery.
- To ja! Ifus!- odpowiedziałam spokojnie.
- Ifus?- odpowiedział głos, ale nie tej wadery, dochodził zza moich pleców.
- Mama!-rzuciłam się jej w ramiona, gdy tylko ją zobaczyłam.

 
(C.D.N)



niedziela, 22 czerwca 2014

Od Codik cd. Krick'a

Zaśmiałam się.
- Naprawdę jesteś takim wariatem? Serio uważasz, że to wystarczy? Bierzcie nogi za pas, albo wołajcie sprzymierzeńców.
Basior spojrzał na mnie dziwnie. Wiem, wiem. Jestem wredna. Taki mój charakter. A jak się coś komuś nie podoba to niech spada na drzewo.
- Mogę Wam pomóc. Jestem Aniołem Wojny. Zwołam Korpus Aniołów i wtedy możemy gadać. Zwierzęta też by pomogły, ale to dalej za mało. Jak mogę pomóc w pogrążeniu watahy tego całego Florenc'a, to chętnie to zrobię! - twarz Krick'a pojaśniała.
- Czyli zostajesz u nas?! - bardziej stwierdził niż zapytał.
- Tego nie powiedziałam. Zresztą jeszcze zobaczymy.

 
 
<<Krick?>>



Od Lolity cd. Tornado

- Obudź się, Tornado. - powiedziałam łagodnym głosem. - Już po wszystkim.
Tornado powoli otworzyła oczy.
- Zobacz, to twój syn. Jesteś zadowolona ? - zapytałam waderę.
- Och, tak ! Nie masz pojęcia jak się cieszę. - odpowiedziała.
- Spokojnie, wiem jaka to radość. Odpocznij trochę jeszcze, a potem możesz wrócić do swojej jaskini i do partnera. Nie zapomnij mu nadać imienia. - odpowiedziała ze śmiechem Lolita.
- Dziękuję ci za wszystko.